Ekologiczne opony i nowy sposób myślenia o środowisku
Postrzegania świata jako globalnej wioski, gdzie środowisko przestaje być niczyje, a robi się wspólne, uczą się już dzieci w żłobkach, a przedszkolaki doskonale znają pojęcie „ekologia”. Ogarniając kolejne sfery gospodarki i życia proekologiczna myśl dotarła również do specyficznej branży motoryzacyjnej, na jaką składają się opony do pojazdów samochodowych. Warto dowiedzieć się, czym są tak naprawdę opony ekologiczne.
Dlaczego branża ta jest taka specyficzna? Jako taka nie wyróżnia się zasadniczo od innych, jednakże w kontekście zabiegania o stan środowiska naturalnego zaczyna być ciekawiej. Jak powszechnie wiadomo, opona to dość sporych rozmiarów amalgamat wielu związków chemicznych, które po finalnym ukształtowaniu naiwnie byłoby nazwać przyjaznymi dla środowiska. Sama ich idea jest taka, by powstawały po to, aby po 2-3 latach nabywca ponownie zaopatrzył się w kilkadziesiąt kilogramów gumy. A głównym jej zadaniem jest przecież ścieranie się i zaleganie na asfalcie i w rowach jako drobne wiórki elastycznego materiału. Czy teraz lepiej widać pozorny absurd, jakim dla wielu osób jest wprowadzanie „zielonych opon”?
Pospieszmy jednak z wyjaśnieniami: paradoks jest tylko pozorny, bowiem ekologia i chemiczny łańcuch zabiegów, dzięki którym powstają opony, mogą iść w parze ze sobą. Wspomniane wyżej „zielone opony” to obecnie najmodniejszy i najciekawszy trend na rynku oponiarskim.
Wszystko zaczęło się od – a jakże – Unii Europejskiej. Szukając sposobów na zminimalizowanie szkód, jakie przemysł wyrządza środowisku naturalnemu, zaczęto przyglądać się poszczególnym warstwom funkcjonowania przemysłu i działalności człowieka. Łatwo było dojść do wniosku, że miliony ton trudnej do utylizacji gumy zalegającej na śmietniskach i tyle samo pokrywającej wszystkie drogi świata to istotny problem, któremu należałoby zaradzić. Odpowiedzią na pytanie, jak tego dokonać, stały się tak zwane „zielone opony”.
Nie są to bynajmniej absurdalnie wyglądające koła w kolorze zielonym. Pod pojęciem „zielonej opony” rozumie się ogumienie, którego finalnym efektem użytkowania mają być:
a) mniejsza ścieralność, przez co mniej drobinek gumy będzie spłukiwanych z dróg na pola,
b) dłuższa żywotność opony, czyli wydłużony czas jej eksploatacji, wskutek czego rzadsze ich kupowanie spowolni powstawanie gumowych odpadów,
c) zmniejszenie zużycia paliwa przez samochody dzięki odpowiedniemu kształtowi bieżnika i specjalnemu składowi gumy zmniejszającemu opory toczenia.
Od kilku lat trwa intensywna kampania zmierzająca do zmniejszenia zanieczyszczeń między innymi dzięki nowemu podejściu do kwestii ogumienia samochodowego. Choć wiele osób bagatelizuje tę kwestię i uważa, że wyłącznie moc i pojemność silnika mają wpływ na wydalanie spalin, to prawdą jest, że 4 gumowe koła, dzięki którym samochód styka się z asfaltem powierzchnią równą 4 stopom decydują o 20% emisji gazów cieplarnianych uwalnianych przez samochody. A to już bardzo, bardzo wiele, gdy pomyśleć o tym, jak wielka jest liczba wszystkich samochodów.
Może być zaskakujący fakt, że pierwsze opony ekologiczne trafiły do Europy z Japonii. Według danych to Bridgestone już kilkanaście lat temu zaczął pracę nad ogumieniem przyjaznym środowisku. Według przekazów ustnych był to Michelin w Europie. Dziś opony japońskie z serii Ecopia są jednymi z najlepiej sprzedających się, ponadto ten przyrostek (wskazujący na oponę ekologiczną i ekonomiczną) łączy się z tak agresywnymi oponami, jak np. Turanza ER300. Opony sportowe pozostają wciąż sportowe, dlatego cała sportowa seria opony Potenza wciąż robiona jest w duchu maksymalnych osiągów, a nie ekologii.
Obecnie każdy z największych europejskich producentów opon produkuje tak czy inaczej pojmowane opony ekologiczne (jedni stawiają na niskie zużycie paliwa, inni na szybszą biodegradowalność gumy) i nie sposób rozstrzygnąć, kto wiedzie prym i kto rozpoczął trend. W rzeczywistości jednak odpowiedź ta nie jest zbyt istotna. Michelin z powodzeniem sprzedaje bardzo lekkie opony z serii Saver (Energy Saver), Pirelli promuje nowoczesną serię Cinturato (są w niej aż 4 modele bieżników), Goodyear reklamuje oponę Efficientgrip jako ogumienie oszczędzające paliwo (technologia FuelSaving) i zdaje się, że nie jest to tyko slogan reklamowy, Continental oficjalnie nie mówi głośno o takiej czy innej technologii albo oponie, która ma generować oszczędności, natomiast Bridgestone zdobywa rynek wspomnianą oponą Ecopia (to nazwa dla technologii, w której budowanych jest kilka różnych opon).
Naturalnie po zapoznaniu się z informacjami na temat opon ekologicznych powinno zrodzić się pytanie: czy warto za nie zapłacić? Odpowiedź oczywiście nie jest jednoznaczna. Wymogi środowiskowe nie są jeszcze zbyt restrykcyjne. Na razie panuje pełna dowolność w wyborze rodzaju ogumienia, a przecież większość z opon nie jest robiona w tej czy innej technologii sprzyjającej czystości środowiska. Większość opon wciąż plasuje się na dalekich pozycjach w skali ekologiczności opon, jaką narzuca dyrektywa unijna. Jednakże warto pamiętać, że opony ekologiczne nie są pod żadnym względem gorsze od tych, które trują środowisko. Są to znakomite produkty, dzięki którym można doświadczać wspaniałych wrażeń i najwyższego komfortu.
Myślę, że wzrastająca świadomość społeczeństwa powinna przekładać się na produkowanie coraz to nowych, lepszych i bardziej ekologicznych produktów które będą skutecznym elementem walki z zanieczyszczeniem środowiska. Jeżeli ludzie zmienią swoje nawyki to być może z czasam uda się zobaczyc pozytywne skutki tego rodzaju rewolucji.