Polacy wybierają dobre opony letnie
To nie slogan reklamowy: statystyki dowodzą, że Polacy w przeważającej większości decydują się na zakup dobrych opon. Choć zdania na temat tego, czym jest dobra opona, mogą się od siebie mocno różnić, to nie ulega wątpliwości, że najniższe jakościowo opony chińskie posiadają swój wycinek rynku. Ale mały i wciąż malejący.
Najwięksi europejscy producenci opon już dano temu powołali do istnienia instytut badania m.in. trendów w sprzedaży opon. To bezcenne narzędzie służące zarówno do weryfikowania, jak kształtowała się sprzedaż ogumienia z podziałem na lata, kraje i sezony, jak również do opracowywania prognoz sprzedażowych, które z kolei posłużą do ustalenia, jakie będzie zapotrzebowanie na opony w danym roku. Z takich statystyk wynika, iż Polacy najchętniej kupują opony nowe (w odróżnieniu od opon używanych) oraz opony dobrej lub bardzo dobrej jakości (naturalnie w tej puli nie znajdują się opony robione na Dalekim Wschodzie).
W ubiegłym roku polscy kierowcy nabyli prawie 12 milionów opon. To nieco więcej aniżeli rok wcześniej, jednak jest to zgodne z prognozami, jakie wcześniej zostały przygotowane. Wielu kierowców może zastanawiać tak wysoka liczba, skoro kauczuk staje się coraz droższy, a w konsekwencji drożeje ogumienie (tylko w pierwszych 10 tygodniach tego roku niektórzy producenci podnosili ceny opon już 3 razy!). Konieczność montowania opon zimowych za naszą zachodnią granicą odbiła się na nas głośnym echem ubiegłej zimy – po prostu brakowało opon w sprzedaży. Jednak statystyki sprzedażowe nie kłamią i kłamać nie mogą. Wciąż musimy jeździć samochodami i wciąż musimy mieć sprawne opony. Na szczęście większość z nas decyduje się na zakup takiego ogumienia, które wystarczy na dłużej i sprawdzi się lepiej.
Jak wynika z podawanych przez producentów informacji, mniej więcej 1 na 6 sprzedanych opon pochodziła z Chin (tak naprawdę jako opony chińskie klasyfikuje się opony pochodzące z wielu różnych rejonów i krajów, jak Tajwan czy Indonezja, jednakże ze względu na niską cenę i równie niską jakość mówi się o nich (i myśli) potocznie: opony chińskie). To dobrze. Opony chińskie na ogół mają cenę zbliżoną do opon używanych. A jedne, jak i drugie mogą przysporzyć problemów podczas eksploatacji (typowe zarzuty kierowane pod adresem opon chińskich: twarda mieszanka gumowa źle spisuje się zarówno latem, jak i zimą, mimo iż wzór bieżnika najczęściej jest kopią któregoś z popularnych europejskich modeli; krótki okres gwarancji na opony wynoszący 1 lub 2 lata).
Dane wskazują również na to, jak dynamicznie rośnie rynek dużych opon (fachowcy mówią na to: rynek opon HP i UHP). Są to w przeważającej większości opony do coraz większych samochodów osobowych (jeszcze 5-6 lat temu opona 17-calowa była rzadkością w salonie oponiarskim, gdzie obecnie na co dzień sprzedaje się opony 17 – 19-calowe) oraz ogumienie do samochodów typu SUV, których sprzedaż w ostatnich latach wzrasta. Im większa opona, tym droższa, ale również lepsza, znamionowana dodatkowymi oznaczeniami i homologacjami, dopuszczona do bardzo dużych prędkości. Dlatego przylgnęło do nich lakoniczne określenie opon HP i UHP (czyli opon wysokich i bardzo wysokich osiągów).
Oczywiście wciąż najpopularniejsze są opony o indeksach prędkości S i T (czyli przeznaczone do maksymalnych prędkości 180 i 190 km/h) i nadal najwięcej sprzedaje się opon z segmentu budżetowego (opon tanich, ale nie chińskich). To drugie wynika z niezliczonej ilości czynników ekonomicznych i nic nie wskazuje na to, by w najbliższych latach miliony kierowców zmieniło preferencje i zaopatrywało się w opony z klasy średniej czy wyższej. Pierwszy trend podkreśla to, iż opony do małych i średnich aut nie wymagają dostosowywania do wysokich prędkości, dlatego indeksy S i T należą do najpopularniejszych. Dodatkowo opony zimowe, jakie kupujemy, mają indeks prędkości niższy o co najmniej 1 punkt, co sprawia, że nawet opony średniej i wyższej klasy, a będące oponami zimowymi, mają na ogół oznaczenie T lub H (czyli odpowiednio: 190 i 210 km/h).
Uogólniając, producenci opon wciąż świętują swoje ogromne przychody. W Europie Zachodniej sprzedaż opon była liczona w setkach milionów. Popyt w ubiegłym roku przerósł podaż, co odbiło się na polskich kierowcach, gdy w listopadzie czy grudniu próbowali zaopatrzyć się w opony zimowe: często było to po prostu niemożliwe. Tłumaczenie się zamykanymi fabrykami po niedawnym kryzysie finansowym jest oczywiście na miejscu, ale nie zmienia to faktu, że kierowcy chcą kupować więcej niż firmy takie, jak Michelin, Pirelli, Goodyear, Continental czy Bridgestone są w stanie sprzedać. Wszystko wskazuje na to, że przyszłość firm sprzedających opony rysuje się raczej kolorowo. Niestety na obniżki cen opon nie należy liczyć.
Najnowsze komentarze